Jak zwykle z opóźnieniem i niestety w niepełnym składzie wyruszyliśmy fotografować w okolice Stawów Milickich. Nie obyło się bez kłótni z gospodarzami" popegeerowskich" terenów i przedzierania się przez busz i chaszcze. "Czasoumilaczem" w tym wypadku stał się chłopczyk na rowerze pojawiający się tu i ówdzie podczas naszego poszukiwania celu. A Celem było nie byle co, bo TRUPIARNIA:D Strasznie brzmi, ale prócz kilku pająków i ruin kaplicy? nic nas nie przeraziło. Odwiedziliśmy przy okazji ruiny dwóch pałacyków i stawy, do których skakały wyżły;)
Była to chyba ostatnia oficjalna eskapada przed sezonem wakacyjno-letnim. Kolejne spontaniczne wyjazdy już niedługo, przed nami. Miejmy nadzieję, że równie spontaniczna impreza Galeria Bezdomna lub OpenAir foto-blenda festival;)
Pozdrawiam Foto-aktywnych.
